Wyjazd z dużego miasta na prowincję często jest pewnego rodzaju kulturowym szokiem, w zupełnie pozytywnym znaczeniu. Śpiesząc się na pociąg z Keleti wsiadamy do pierwszej lepszej taksówki, jedziemy z okolic dworca Nyugati lekko okrężną trasą (już na tyle znamy to miasto, żeby to zauważyć), a na końcu kierowca chce od nas jakieś 30 euro. Oczywiście nie jest to nasz pierwszy raz w podróży, żeby dać się naciągnąć byle cwaniaczkowi, ale „niesmak pozostał”.
Trzy godziny później przyjeżdżamy ze słonecznego Budapesztu do pochmurnego Erdőbénye, wysiadamy na maleńkiej stacji oddalonej od wsi właściwej o jakieś 7 kilometrów, w tle góra Tokaj skryta w chmurach i myślimy – co dalej? Autobus może jeździ, może nie, kto by zrozumiał rozkład jazdy po węgiersku, na piechotę daleko, deszcz zaczyna padać… Trzeba zagadać z miejscowymi! Nie mija kwadrans i dojeżdżamy szczęśliwie pod sam hotel, wzięci na stopa przez sympatyczną mieszkankę Erdőbénye. I tak już wszyscy, których spotykamy okazują się pomocni, ciekawi człowieka i gościnni. Inny świat, inne życie.
Erdőbénye to wieś malowniczo położona u podnóża gór Zemplen, dwa kościoły, jeden większy hotel i kilka winnic. Zapoczątkowujemy znajomość z tym miejscem w winiarni Illés, położonej w samym „centrum”, na rozstaju dróg. Próbujemy Furminta 2011, bardzo kwasowego, mocno powściągliwego o niezłym, cytrusowym owocu, choć bardziej do kuchni, niż do delektowania się. Słodkie Sarga Muskotaly 2011 jest za to bardzo udanym winem, o nienachalnym, kwiatowym aromacie i ładnie zbalansowanej kwasowości i słodyczy. Bierzemy butelkę na wynos.
Następnego dnia postanawiamy wybrać się do miasta Tokaj, choć raczej bez konkretnego planu i nie rezerwując uprzednio żadnej degustacji, pomimo że to sobota. Chcąc wydostać się z Erdőbénye postanawiamy spróbować szczęścia i złapać stopa. Pierwszy kierowca, który zdecydował się nas podrzucić okazał się być pracownikiem winnicy Oremus. Jeden telefon i mieliśmy umówioną wizytę w winnicy, a nasz „plan” zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Ale kto by się zastanawiał dłużej niż pół sekundy otrzymawszy takie zaproszenie? Zostajemy zawiezieni pod same drzwi winnicy i ciepło przywitani przez jej pracowników.
Winnica Oremus, położona w miejscowości Tolcsva, nieco na wschód od Erdőbénye, została założona w 1993 roku przez rodzinę Alvarez z konsorcjum Vega Sicilia z Ribera del Duero. Technologia i know-how przywiezione przez Hiszpanów i znajomość terroir miejscowych winiarzy owocują powstaniem winnicy, która jest już powszechnie znana w winiarskim świecie.
Zwiedzamy halę produkcyjną, oglądamy fermentatory oraz nowe beczki z lokalnego dębu, salę, w której dojrzewa zabutelkowane aszu oraz piwnice, których ściany pokryte są charakterystycznym czarnym grzybem. Wreszcie degustujemy wina.
Wytrawny Tokaj Mandolas 2011 ma dość powściągliwy aromat, ale w ustach jest bardzo zrównoważone, o wyraźnej, ale świetnie wkomponowanej kwasowości. Aszu 3 puttonyos 2007 jest bardzo aromatyczne, miodowe i pełne kandyzowanych owoców z ziołową nutą na finiszu. Aszu 5 putonnyos 2003 to już winiarska ekstraklasa i przyznam, że trochę brakuje mi słów, by opisać wszystkie niuanse i smaczki tego wybitnego wina.
Wystarczyło złapać trzy kolejne okazje, by dojechać do miasteczka Tokaj, gdzie najpierw odwiedzamy muzeum (warto je zwiedzić choćby z uwagi na pokaźną kolekcję win aszu od różnych producentów), a potem przy pięknej pogodzie wdrapujemy się na Górę Tokaj. Czerwony szlak spod muzeum prowadzi najpierw przez cmentarz, potem lessowym wąwozem na niewielką przełęcz, skąd łatwą ścieżką dochodzi się na szczyt. Całe wejście spacerowym tempem, z plecakiem wypełnionym tokajskim złotem, zajmuje około dwóch godzin, a schodząc warto przełączyć się na szlak zielony, który prowadzi głębokim wąwozem pomiędzy winnicami.
Widok ze zbocza Góry Tokaj na Góry Zemplen. Na zdjęciu widać skutki niedawnej powodzi.
Zaglądamy jeszcze do Piwnicy Rakoczego, gdzie degustujemy wina winnicy Hétszőlő. Tokaj Furmint Selection jest nieco zamknięty, w nosie wyczuwamy lekko utlenione nuty, coś jak brandy, w ustach jest cytrusowe, pełne i całkiem niezłe. Półsłodkie Sargamuskotaly 2011 to dość typowy, kwiatowy muszkat lunel, owocowy, dość ostry w smaku i z wyczuwalnym alkoholem. Aszu 6 puttonyos 2004, o aromacie miodu lipowego, jest słodkie i owocowe jak należy, choć porównując je do pięcioputtonowego Oremusa musimy odnotować, że trochę mu brakuje do ideału.
Już tylko autostop, dwie stacje pociągiem na gapę i jeszcze jeden autostop i jesteśmy z powrotem w Erdőbénye. Na wieczór otwieramy butelkę Naparany 2009 z lokalnej winnicy Beres. Kupaż furminta i harslevelu w stosunku 4:6 to aromatyczne, kwiatowe wino, w ustach wytrawne, mocarne, z lekko miodową nutą. Intrygujące i niejednoznaczne.
Serdeczność tutejszych ludzi i wszechstronność win z regionu Tokaj będziemy wspominać jeszcze długo. Szczerze zazdrościmy mieszkańcom południowej Polski, którzy do Tokaju mają blisko i w każdej chwili mogą wyskoczyć na weekendowy wypad. Ze wszech miar warto. Warto także zostawić samochód na hotelowym parkingu. Przekonaliśmy się dziś, że po Tokaju najlepiej podróżuje się autostopem.