Castellari Bergaglio Salluvii, importowane przez Rubikon/Syrenę/wino646.pl kupiłem za około 55 złotych w „Sklepie z winem”.
Wino potrzebuje czasu, by wywietrzał pierwszy, nieco stajenny aromat, po którym pozostaje zapach dość wątły, albo raczej eteryczny, bo przyjemny – gdzieś w oddali majaczy dojrzała morela. W ustach lekkie, a nawet bardzo lekkie, zwiewne, ale całkiem smaczne, z mineralną nutą. Kwasowość jest trochę zbyt niska, a całość pozostawia pewien niedosyt.
To wino jest jak zmysłowa kochanka, która potrzebuje czasu, by się otworzyć, a potem zaczyna swoją grę, umiejętnie podtrzymując stan ciągłego nienasycenia. Cóż, może jednak wolę rumiane, hoże dziewuchy, bo to wino, choć niezłe, nie jest w moim typie.